Zakończył się v-mundial na boiskach Wandystanu. Zakończył się wygraną ludowej drużyny narodowej, po szczęśliwych karnych z Brodrią w Genosse-Wanda-Stadt. Po fecie w stolicy drużyna wsiadła w związkowy dyriżablu i udała się do Lumumbowa, by w towarzystwie Narodowego Artysty MW Jezusa Ipanienko wizytować budowy żużów na terenie przyszłej Krakozji. Przed urlopem jeszcze mają w planie spotkanie z MSZ KD, towarzyszem Radziecką, w celu rozegrania kurtuazyjnej partyjki jeszcze nieustalonego sportu.
Dzięki zaangażowaniu wszystkich obywateli MW, a w szczególności prezesa Ludowego Wandejskiego Związku Piłki Nożnej tow. Michaelusa, mundial odbył się sprawnie, estetycznie i kompletnie. Infrastruktura sportowa i prasowa była, dzięki socjalistycznym metodom pracy w duchu wandyzmu-żenadyzmu, na najwyższym poziomie w trakcie rozgrywek. W imieniu reprezentacji trener Walterycz gorąco dziękował w GWS wszystkim działaczom, sportowcom i obywatelom za szerokofrontowe wsparcie podczas wielkiego, sportowego święta.
Trudno wskazać indywidualne osiągnięcia w drużynie wandejskiej. Królem strzelców został Alban Hodxa, a na czele tabeli najwartościowszych graczy znaleźli się kol. Pupka, Corega i Gemmi. Po średnio spektakularnym raporcie zmian oraz odejściu kol. Silvy, Berishy i Castro na piłkarską emeryturę drużynę czeka rozbudowa - 15 zawodników, w tym 3 u kresu kariery, to nie jest skład na boiska v-świata.
Sportowo większość drużyn pokazało się z jak najlepszej strony i nawet przy niezbyt imponujących składach piłkarze gryźli murawę i zapewniali widzom na trybunach emocjonujące mecze i sporo niespodzianek. Pokazało się sporo młodych zawodników, którzy przez najbliższe sezony będą stanowili o sile piłki mikroświatowej.
W najbliższych dniach trener Walterycz podejmie rozmowy na łonie MUP/LWZPN o reformie rozgrywek. Przy 15 drużynach zarówno dwie grupy ligi mikroświatowej, jak i następny v-mundial stoją pod znakiem zapytania.